Łydynia wypływa z obszaru Wzniesień Mławskich – wysoczyzny morenowej powstałej w okresie przedostatniego zlodowacenia (środkowopolskiego). Krajobraz jest tu falisty ale zdecydowanie bardziej wyrównany niż na pobliskich Mazurach czy Pojezierzu Iławskim i niestety nie ma tu jezior. Podobny krajobraz zobaczą kajakarze wpływając na Wysoczyznę Ciechanowską – następną krainę na szlaku. W równinnym pejzażu pojawiają się tu niewysokie pagórki, zniszczonych przez procesy erozyjne, kemów i wzgórz czołowomorenowych.
Obydwie krainy przez które płynie Łydynia są użytkowane rolniczo. Na szlaku przeważają zatem pola i łąki, choć rozproszone, małe płaty lasów zbliżają się tu i ówdzie do rzeki, zwłaszcza za Ciechanowem i są to sosnowe bory. We wsi Młock zobaczyć można pomnikowy dąb szypułkowy Uparty Mazur, którego wiek szacuje się na 800 lat.
Jedynym miastem na szlaku jest Ciechanów. To historyczne miasto, będące kiedyś pod szczególną opieką królowej Bony zachowało wiele zabytkowych budowli ze wszystkich okresów historycznych, od średniowiecza poczynając. Znajduję się tu zatem: ruiny gotyckiego zamku, późnogotycki kościół, barokowy klasztor, oraz miejskie kamienice z XIX i XX w., a to wszystko w średniowiecznym układzie urbanistycznym. Wyjątkową budowlą jest ciechanowska wież ciśnień, powstała w 1972 roku i posiadająca niezwykłą konstrukcję, w której torus opiera się na hiperboloidzie dwupowłokowej. Kajak należy też opuścić na jakiś czas w Luberadzu, by podziwiać XVIII-wieczny pałac Józefa Dembowskiego. Tę interesującą i piękną architektonicznie siedzibę szlachecką otacza zabytkowy park, a sam pałac ma zaskakujące dwa oblicza, w zależności od tego czy oglądany jest od frontu czy od tyłu.
Kajakarze bardzo rzadko goszczą na Łydyni i jest to niewątpliwy atut szlaku. Spływ zazwyczaj rozpoczynany jest w Ciechanowie lub nieco wyżej w Kargoszynie, a nawet w Regiminie, choć zapaleńcy mogą przy wysokiej wodzie próbować już od Rosoch. Zasilająca i zbierająca z pól wodę Łydynia jest częściowo uregulowana (zwłaszcza na odcinku do Ciechanowa) i wyposażona w liczne jazy i betonowe progi, które często trzeba obnosić. Rzeka bywa więc uciążliwa ale jest jednocześnie bardzo łatwa i atrakcyjna dla tych których nudzi monotonne wiosłowanie w kajaku, którego nie opuszczają przez kilka godzin. Po dopłynięciu do Wkry, można popłynąć nią aż do Wisły.